Inna ja........
moja inna strona - strona, która do niedawna pozostawała w uśpieniu..... od paru miesięcy wokół mnie zaczyna pojawiać się inny świat. Mniejsza ilość godzin w pracy spowodowana zmniejszeniem etatu ma też swoje pozytywy, ponieważ mogę bardziej zajrzeć w głąb siebie. A tam ........ tam kryje się inna Sylwia. Powoli ją poznaję i to co zawsze było w jej/mojej duszy.
Dziś korzystając z pięknego słońca i mrozu wyszłam na podwórko z aparatem - zew duszy? Być może odezwała się we mnie krew fotografów mojej rodziny, a zaczęło się od mojego dziadka Antoniego Borowca, za nim podążył mój tata i jego brat oraz mój brat cioteczny. Pamiętam do dziś jak będąc małą dziewczynką przesiadywałam u mojego taty w zakładzie fotograficznym towarzysząc mu w ciemni przy wywoływaniu filmów i zdjęć. Zapach odczynników, retuszowanie, suszenie...... cudne czasy..... dziś fotografia zmieniła się nie do poznania. Teraz "wystarczy" aparat, karta pamięci w nim, komputer i program do obróbki zdjęć i można działać........ ale czy na pewno tylko tyle wystarczy? Czy może jednak trzeba czegoś więcej? Wydaje mi się jednak, że mając nawet najlepszy sprzęt do robienia zdjęć, jeśli osoba go posiadająca nie ma tego czegoś, nieuchwytnego, trudnego do zdefiniowania (ja bym to nazwała okiem fotograficznym) nie ma mowy o zrobieniu dobrych zdjęć.
Mój dziadek Antoni Borowiec miał to oko zdobywał nagrody na międzynarodowych wystawach - żałuję, że nie dożył moich narodzin i wieku, w którym doceniłabym jego niesamowitą wiedzę, którą z resztą dzielił się ze swymi uczniami. A to jego dorobek jeśli chodzi o nagrody i wyróżnienia:
1934 - dyplom - 7 Międzynarodowy Salon Fotografii w Tokio w Japonii
1934 - medal - III Międzynarodowa Wystawa Sztuki Fotograficznej w Lucernie w Szwajcarii
1934 - dyplom - Pomorska Wystawa Fotografii Polskiej w Grudziądzu
1934 - dyplom - VIII Międzynarodowy Salon Fotografii w Polsce w Poznaniu
1935 - medal - XI Międzynarodowy Salon Fotografii w Madrycie w Hiszpanii
1935 - dyplom - Międzynarodowa Wystawa Fotografii w Szeged na Węgrzech
1936 - medal - V Południowoafrykański Salon Fotografii w Johannesburgu
1938 - dyplom - Międzynarodowa Wystawa Fotografii w Szeged na Węgrzech
1950 - wystawa indywidualna w Końskich
Jedna z fotografii dziadka przedstawiająca kapliczkę
Dziadek ponad wszystko uwielbiał fotografować Żydów koneckich
A poniżej mój dziadek Antoni- autoportret
Jeśli kogoś zainteresuje postać mojego dziadka to
TU jest o nim artykuł. Ktoś wnikliwie czytający powie, że przecież mogę uczyć się od mojego taty - niestety tata też zmarł, jak byłam na I roku studiów (wtedy z resztą nie myślałam o wnikaniu w zagadnienia fotograficzne). Zostaje więc mi samodzielne zdobywanie wiedzy na temat fotografii - na szczęście jest wiele ciekawych stron dotyczących robienia zdjęć. Więc ta droga poznawania mojego drugiego ja stoi otworem :)
A to moja próba z dzisiejszego ranka zmierzenia się z tym co w duszy śpiewa - zdjęcia już po obróbce w programie robione aparatem Nikon Coolpix L120 - te osoby, które znają się na sprzęcie wiedzą, że to nie żadne cuda ;) i takie coś uzyskałam z mojego Nikusia :)
Pewnie każda osoba zajmująca się fotografią profesjonalnie będzie widzieć ile jeszcze niedociągnięć jest w moich zdjęciach, ale i tak cieszę się z nich jak małe dziecko, gdy dostanie wymarzoną zabawkę. Wiem, że przede mną jeszcze dużo nauki i dużo zdjęć do zrobienia, aby osiągnąć zamierzony efekt pokazania tego co mnie zachwyca w moim otoczeniu. Ale dzisiejszy poranek był taki mój - cisza, spokój, słońce......... oby więcej takich cudnych poranków.
To nie jedyna moja ścieżka, gdzie ostatnimi miesiącami błądzą moje myśli i rozważania, ale na dziś wystarczy moich wędrówek w głąb mojej duszy.
Pozdrawiam Was serdecznie Sylwia